Powrót na główną stronę

               

Luty 2021 r.

 

O czym mówią zabytki?

 

 

 

 

 

 

Często zwykliśmy sądzić, że rozmaite formy lub detale otaczających nas zabytków to zaledwie „milczący świadkowie” lat, które bezpowrotnie minęły. Po co zatem je przywoływać? Po co wskrzeszać to, co zdawałoby się, już dawno umarło?

Okazuje się jednak, że zabytki mówią do nas ciągle. Dziś także jesteśmy adresatami tego, co mają nam do przekazania. Nie wierzycie?  Zapraszam na spacer po mieście i kilka opowieści. Niechaj zabytki przemówią…

 

 

Mowa blend z Bramy Pyrzyckiej

Oglądana dziś Brama Pyrzycka jest tylko częścią rozbudowanego niegdyś zespołu bramnego. Tworzyły go: brama przednia, tunel zwany gardzielą, most zwodzony na fosie i (zachowana do dziś) brama wewnętrzna. Dodatkowo przejazd bramy wewnętrznej przegradzała brona (krata). W tzw. garniturze bramy zaintrygowały mnie otynkowane, ślepe niby - okna (płyciny) zwane blendami. Konkretnie te o kształcie tarcz herbowych. Na fasadzie od strony pola naliczyłem 16 blend herbowych a na szczycie od strony miasta – 10. Nasuwa się kilka pytań. Jakie herby mogły zawierać poszczególne tarcze? Dlaczego znalazły się na tej bramie? Dlaczego umieszczono je tak wysoko?

Według dość rozpowszechnionego przekonania herbami posługiwały się wyłącznie rody szlachetnie urodzonych ziemian i arystokracji lub nieliczni, którym szlachectwo nadano. Tymczasem w niemieckim kręgu kulturowym posiadanie herbów przez mieszczan, a nawet bogatych chłopów było rozpowszechnione. Patrycjusze umieszczali swoje znaki rodowe zazwyczaj w zamkniętych pomieszczeniach, w miejscach godnych stosownej adoracji. Np. zachowany zespół herbów toruńskich mieszczan pierwotnie wisiał nad stallami w prezbiterium tamtejszego kościoła Mariackiego. Herby umieszczano także na fasadach kamienic mieszczańskich (Gdańsk).

Przez Bramę Pyrzycką przechodzili i przejeżdżali przybysze z Nowej Marchii i Wielkopolski. Ze szczytu ( a więc najwyższego poziomu) witały ich herby – dumne znaki stargardzkich rodów. Ponieważ tarcze herbowe występują z obu stron można przypuszczać, że część z nich należała do rodów rycerskich.

Reasumując, stawiam następującą hipotezę: stargardzcy patrycjusze posiadający herby rodowe umieścili je na najbardziej reprezentacyjnej bramie miejskiej. Na blendach herbowych mogły znajdować się herby rodów rycerskich. Dlaczego 2 tarcze od strony miejskiej Bramy Pyrzyckiej są umieszczone ukośnie? Sądzę, że zostały „dorobione” na życzenie rodów z nowymi herbami lub przybyłych do miasta. Dlaczego tarcze są obecnie puste? Cóż – „czas zatarł ślad”. Herby wystawione na działanie czynników atmosferycznych po prostu ulegały zatarciu a kolejnym patrycjuszom (np. po wojnie trzydziestoletniej) nie zależało na dalszym uwiecznianiu byłych i obcych im poprzedników.

 

Kule z kolegiaty

Na dachach kolegiaty naliczyłem 14 kul. Umieszczono je celowo na sygnaturce i linii biegnącej do obu klatek schodowych.  Bynajmniej nie służą jedynie dla ozdoby. Jak wszystko, co znalazło się na kolegiacie lub w jej wnętrzu mają zadanie sakralne. Od wieków symbolizowały całość i doskonałość a przede wszystkim – nieskończoność. Wymienione atrybuty przynależą do Boga. Na sygnaturce jest dziewięć kul. To nie jest przypadkowa liczba! Co zatem oznacza owo potrojenie potrójności? Po pierwsze: prawdę, po drugie: uporządkowanie trzech płaszczyzn – cielesnej, rozumowej , duchowej.

 

 

 

 

 

Lufy armatnie w rynek wymierzone

Przed jednym z budynków zajmowanych przez Muzeum Archeologiczno – Historyczne przy Rynku Staromiejskim umocowano  trzy lufy armatnie. Pochodzą z różnych miejsc. Zostały zakomponowane w podcieniach nieco dziwnego budynku z loggią na piętrze. Dziwnego, gdyż nie jest on kamienicą mieszczańską. Posiada historię powiązaną z wojskowością. Zatem lufy i podcieniowy budynek mają coś wspólnego. Ale konkretnie – co to jest? Otóż budynek z podcieniami i przejazdem był siedzibą warty garnizonowej (odwachem), a lufy armatnie , jak wiadomo, „grały” podczas wojen.

 

 

 

 

Gryfy górą, kurki pikują w dół….

 

 

Gryfa stworzono jako hybrydę orła z lwem. Posiada niejednoznaczną wymowę symboliczną. Na Pomorzu jest uważany za   pamiątkę panowania książęcego rodu Gryfitów. Z kolei kur albo kurek, dawniej odpowiednio  tak określano koguta i kogucika, jest ptakiem poranka, emblematem czujności i aktywności. Odpędza diabła. Oba te symbole umieszczano w najwyższych punktach – na wieżach, basztach, kościołach, dominantach kamienic. Gryfy stargardzkie mają więcej szczęścia. Zachowały się na kościołach i bramach. Kurki, niestety, spikowały w dół! Kilka lat temu spadł kurek wieńczący kolejową wieżę ciśnień stojącą nieopodal dworca. Podobny los spotkał kogucika z dominanty narożnej kamienicy przy ul. M. Reja 8. Pytanie: na którym zabytku architektury obronnej możemy dziś oglądać kurka? Jest nim piękna Brama Wałowa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kafel, który nikogo nie grzeje…

                Na fasadzie gotyckiej kamienicy mieszczącej szkołę muzyczną przy ul. Kazimierza Wielkiego tkwi … zielony kafel. To kopia odkrytego tam kafla piecowego. Motyw Ukrzyżowania Chrystusa z aniołami zbierającymi krew do kielichów został odwzorowany na grafice, która wyszła spod ręki malarza i sztycharza Martina Schongauera (1435 – 1491). Tego ustalenia dokonał dr hab. Marcin Majewski, nota bene autor rozprawy „ Renesansowe kafle zachodniopomorskie”. Z uwagi na niezbyt duże wymiary niełatwo dostrzec ten przedziwny element wystroju kamienicy. Mieści się pomiędzy drugim a trzecim oknem pierwszego piętra. Gdzie obecnie możemy zapoznać się z bliska z jego oryginałem? Oczywiście w Bastei – jednej z siedzib Muzeum Archeologiczno – Historycznego.

               

 

 

 

 

 

 

Czas na końcową konkluzję. Nie przechodźmy obojętni na zabytki. Otwórzmy oczy i uszy na ich mowę a wiele, z tego co usłyszymy może nas zaskoczyć. Warto przeżywać kolejne odkrycia  i przygody intelektualne, warto poszerzać horyzonty myślowe. Przekaz, mowa zabytków nieruchomych i ruchomych, monumentów i detali jest bogata i cenna. Zachęcam do poszukiwań, badań i odkryć. Poznawanie małej ojczyzny poprzez zabytki daje wiele satysfakcji i pogłębia zwykły, nienadęty, lokalny patriotyzm.

  

 dr n. farm. Jerzy Waliszewski

 

Zdjęcia Mariusz Jankowski

 


Powrót na główną stronę