Powrót na główną stronę

                październik 2020 r.

To i owo - zabytkowo

 

Stargard zabytkami stoi. One w dużym stopniu tworzą obraz również współczesnego miasta. Na 36 stargardzkich obiektów wpisanych do krajowego rejestru, kilka znajduje się w pierwszej lidze a dwa zespoły nawet w ekstraklasie. Z satysfakcją dostrzegamy, że jest to zauważane, choćby przez uznanie kolegiaty i zespołu fortyfikacji obronnych za Pomnik Historii. Dobrze,  że idą za tym pieniądze. Duże, ale jednak niewystarczające. Bo czas robi swoje.

Każde miasto zabiega o to, by być sprawnym i żywym organizmem, przyjaznym dla mieszkańców i gości, ale i o to by wyróżniać się czymś szczególnym, by mieć atrakcje, które  czynią je unikalnym. Czymś co Stargard wyróżnia jest nasz gwiazdozbiór zabytków. Trzeba docenić nasz samorząd, że to dostrzega i zabiega o poprawienie ich stanu.

Prowadzoną właśnie rewitalizację naszej perły gotyku - kolegiaty NMP - można uznać za wyjątkowo wszechstronną i pieczołowitą. Poza powojenną odbudową, z ostatnią renowacją o takiej skali, której głównym celem była regotyzacja świątyni, mieliśmy do czynienia ponad sto lat temu. Kilka zabytków już ukazało na nowo swą urodę (bramy: Młyńska i Wałowa, Basteja, willa Karowów-MDK), wiele jest w stanie średnio dobrym lub dostatecznym. Część jednak wymaga pilnej interwencji. Są to przede wszystkim: duże fragmenty murów miejskich i spichlerz. W przypadku zespołu miejskich fortyfikacji możemy i musimy wykorzystywać fakt, że są one oficjalnie uznane za Pomnik Historii. Za tym idzie specjalne traktowanie ich w staraniach o dotacje na  remonty. Trzeba tylko z pełną determinacją z tego korzystać i szybko krok po kroku doprowadzić do ich pełnej restauracji. Zabytki poza tym, że mają zdobić miasto a nie straszyć swoim wyglądem powinny też żyć. Te które mają lokatorów są szczególnie interesujące, bo tętnią życiem i dają sposobność przebywać w ich klimatycznych wnętrzach. Trzeba trzymać kciuki za zdobycie środków na realizację projektu  tzw. Trasy muzealnej, która zakłada remont stargardzkich baszt i sporych odcinków murów obronnych, a później udostępnienie ich i Bramy Pyrzyckiej do zwiedzania.

 

Na zdjęciu wymagające remontu fragmenty murów miejskich w okolicach baszty Białogłówki i Arsenału          

  

Gorzej jest z zabytkami, które nie mają statusu Pomnika Historii.

Spichlerz (przy bramie Młyńskiej), budowla o sporym potencjale użytkowym jest w coraz gorszym stanie. Fakt, że znajduje się w skomplikowanym, prywatnym układzie własnościowym nie ułatwia sytuacji. Potrzebny jest wysiłek doprowadzenia najpierw zabezpieczenia budynku przed dalszą degradacją, a następnie przywrócenia mu odpowiedniego wyglądu i stosownego zagospodarowania. Trzeba sięgnąć po wszelkie dostępne środki, które mogą uratować ten obiekt, a w ostateczności spowodować jego przejęcie przez samorząd.

Spichlerz znajduje się na obszarze objętym Gminnym Programem Rewitalizacji.  Daje to podstawę do umieszczenia  go,  w możliwej do ustanowienia (uchwałą Rady Miejskiej), specjalnej strefie rewitalizacji. Właściwa ustawa umożliwia sprawniejsze przeprowadzanie przedsięwzięć w takiej strefie. Warto spróbować. Swoją drogą budowlę tę od II wojny prześladuje swoiste fatum. Po zrujnowaniu spichrza w 1945 roku (ostały się tylko mury obwodowe) do połowy lat siedemdziesiątych określany był on jako ruina trwała. Po restauracji i krótkim okresie prosperity (lokal gastronomiczny) od dłuższego czasu opuszczony i dotknięty efektami podsiąkania i destrukcji dachu, znów straszy swym wyglądem. A jest to najstarszy spichlerz na Pomorzu Zachodnim.  

 Spichlerz i jego przykre przypadłości

W ogóle cały teren w wzdłuż kanału rzeki Iny, włączając w to obszar między ulicami Włosienniczą a kanałem, to ostatnie niezagospodarowane miejsce na Starówce. Tu tkwi szansa na stworzenie zabudowy, która wraz z otoczeniem może nadać tej strefie szczególny, przyciągający klimat, który nadal trudno odnaleźć na obszarze Starego Miasta.

Na nowe życie czekają też i inne obiekty, zarówno te, które znajdują się w krajowym rejestrze zabytków (stargardzka kolej wąskotorowa), jak i te znajdujące się tylko w ewidencji wojewódzkiej i gminnej.

 W 2018 roku, w wyniku wniosku TPS, do rejestru zabytków wpisana została dawna kaszarnia - okazały budynek przy ulicy Okrzei. W ostatnim czasie zmienił się jego właściciel. Można mieć nadzieję, że bryła kaszarni - świadka czasów kiedy rozkwitł stargardzki przemysł zbożowo-młynarski, odzyska swój ceglany urok, a jej wnętrze zostanie ciekawie wypełnione według współczesnego pomysłu.

 

   Kaszarnia

Zabytki to żadne zbytki. Szczególnie wtedy, kiedy nadal, choć w inny sposób, mogą służyć mieszkańcom. One sprawiają, że wyróżniamy się  wśród wielu miejscowości, jakże podobnych do siebie, nieciekawych i bez wyrazu. W wielu publikacjach popularnych i naukowych, gdy pisze się o Stargardzie, to przede wszystkim o skarbach architektury. W tym roku po raz pierwszy ukazał się znaczek pocztowy (4 mln. sztuk), gdzie występuje nasze miasto (TPS podjął o to starania już w 2003 i w 2006 roku - wówczas nieskutecznie). Jego bohaterem jest nasza kolegiata. Użyto na nim określenia "Kolegiata Stargard - Klejnot Pomorza Zachodniego", co jest niezbyt szczęśliwą  parafrazą znajdującego się w obiegu i utrwalonego określenia "Stargard Klejnot Pomorza". Ale mniejsza o to.

Między innymi przez zabytki wiedzie droga do wzrostu poczucia naszej miejskiej wartości i lepszego postrzegania nas przez innych. Dbajmy o przestrzeń wokół nas. Dbajmy o zabytki. To nie tylko zadanie dla samorządów i prywatnych właścicieli, to też powinność nas wszystkich. Siła głosu społecznego jest bardzo ważna. Przy okazji odnotujmy, że niedawno, bo na początku października Jerzy Waliszewski - sekretarz zarządu TPS - został formalnie społecznym opiekunem zabytków w powiecie stargardzkim.

Naszym marzeniem jest, i oby było też naszą ambicją, by na Dni Hanzy (w 2026 roku), wszystkie nasze najważniejsze zabytki błyszczały pełnią swego blasku. Choć to wydarzenie trwa tylko kilka dni, to jest to świetny powód potrzebny do naszej mobilizacji. A co się uda zrobić, zostanie z nami na długo.

 

 

 

M.J.

 

 

 

 

 

Kaszarnia - budynek powstał na początku XX wieku, wchodził w skład zespołu tzw. Wielkiego Młyna, który pierwotnie należał do Gustawa Karowa. Budynek posiada 6 kondygnacji. Jest nakryty zestopniowanym dachem dwuspadowym, murowany. Elewacje o regularnych podziałach osiowych, akcentowane rytmem lizen, dzielone gzymsami i fryzami, zwieńczone szerokim okapem z profilowanymi końcami więźby dachowej

 

  Powrót na główną stronę