Powrót na główną stronę

Z  Iną, jak z dziewczyną

        
       Tak było...
Po pierwsze - zauważyć

Jest obok nas,a my jej nie dostrzegamy. Oglądamy się za innymi. A to tęsknimy za Drawą, Biebrzą, czy Regą. Śpiewamy o Wiśle, Prośnie, ... Wołdze. Jak Koziołek Matołek szukamy czegoś, co jest bardzo blisko. Zobaczmy więc w niej to, co inni widzieli wcześniej. Nie tak dawno, bo na przedwojennych pocztówkach widać, że brzegi Iny tętniły życiem. W pobliże rzeki zapraszały ogródki kawiarniane, teatrzyki letnie, przystanie dla łodzi i kajaków. Co stoi na przeszkodzie, by nie było tak i dziś ?



Po drugie - lepiej poznać

 Tak było... Nasze zdanie o Inie kształtują plotki. Są może oparte na faktach z lat, kiedy - właśnie przez nas - nie była zbyt przyjemna, inne wynikają z niewiedzy. Mówią ludziska, że jest brudna. Owszem, był czas, że strasznie zaniedbaliśmy naszą rzekę zachłystując się produkcją za wszelką cenę. Zbrzydła, stała się wręcz odpychająca. Odwróciliśmy się od niej. Kiedy już naprawdę nie dało się z nią wytrzymać, dostrzegliśmy, że to w nas była przyczyna jej umierania. Trzeba było przywrócić w niej życie. I to się udało. Choć jakże ono kruche. Tam, gdzie Iny nie szanujemy, kiedy rzucamy w nią wszelkim naszym cywilizacyjnym śmieciem, znowu brzydnie i choruje. Uprzątnijmy więc jej łoże i nie podnośmy na nią więcej ręki. Jej woda jest jednak coraz czystsza -1-. Gadają, że latem ma swoje złe dni - jest niedostępna. Tymczasem, w czerwcu, który tradycyjnie jest miesiącem o najniższym stanie wód, Ina przez cały czas jest dość pełna i niesie swych gości jak należy.



 Tak było... Po trzecie - dopieścić a rozkwitnie

Gdy będziemy dla niej czuli - to rozkwitnie. Płynąca, czysta woda to: życie, nastrój, tajemnica, magia. Aby przybliżyć i uwypuklić jej walory, trzeba prócz zwykłego sprzątania, poprawić urodę jej brzegów. W mieście zieleń na całej długości Iny powinna mieć przyjemny, parkowy charakter. Trzeba usunąć różnorodne prywatne i firmowe szkaradki, dochodzące do jej brzegów, a może z czasem powstaną nad Iną miłe dla oka i przyciągające nastrojem kawiarenki i inne oazy wytchnienia. Ina powinna być bardziej dostępna dla amatorów jej urody i charakteru. W mieście i na szlaku właściwie brak dogodnych miejsc do rozpoczęcia wodnej wyprawy i lądowania. Gdyby je utworzyć, to powstaną i miejsca do biwakowania oraz przyjęcia fanów wodnej przygody. Może znajdzie się ktoś, kto uzna, że warto się zająć organizacją spływów, tak jak to się dzieje choćby na Drawie. Kanał Młyński z przyległościami tj. okolice Bramy Portowej i Białogłówki oraz planowana nadbrzeżna Wenecja, mogłyby stać się miejscami ciekawych imprez plenerowych sz Iną w roli głównej.



 Tak było... Po czwarte - pochwalić się nią


Aby się do Iny mocniej przytulić, koniecznie musimy się ku niej zwrócić. Powinni to uczynić najpierw zapaleńcy spod znaku wody: ekolodzy, miłośnicy przyrody, wędkarze, fani turystyki dla aktywnych, wodniacy i samorządowcy z gmin leżących na całej długości jej biegu, obecni i możliwi biznesmeni z branży turystycznej, propagatorzy i organizatorzy turystyki. Urodę naszej rzeki powinniśmy pokazać innym. Jak zwykle drogę przecierają miłośnicy odkrywania nieznanego. Po nich przyjść powinni ci, którym odpowiada aktywny wypoczynek, w bliskim zetknięciu z przyrodą. Jest możliwe, żeby nasza Ina stała się powszechnie znana, jako urodziwa i ciekawa rzeka. Nie ma już pali u ujścia Iny .

M J
 
Powrót na główną stronę