Powrót na główną stronę

               październik 2021 r.

 

Skarby rozproszone

 

Prawie pięćset lat był w samym sercu kościoła św. Jana.  Dla wielu pokoleń  był najważniejszym obiektem w świątyni.  Opowiadał, zdobił, zachwycał. Tak było do 1943 roku. Stargardzki poliptyk świętojański od miesiąca stanowi jeden z głównych eksponatów stałej wystawy w Muzeum Narodowym w Szczecinie pt. "Misterium Światła. Sztuka średniowieczna na Pomorzu". Można tam z nim pobyć, poczuć i odczytać historie opowiadane przez obrazy i rzeźby. Tak jak robiło to przez pięć wieków tysiące stargardzian. Spotkanie z tym dziełem budzi refleksję nad wydarzeniami, które spowodowały dramatyczne oddzielenie ołtarza od jego świątyni. Wraz z nią wraca żal. Jak wiele innych dzieł związanych ze Stargardem znajduje się dziś poza nim.

Niektóre elementy poliptyku świętojańskiego z eksponowanego w Muzeum Narodowym w Szczecinie

Wiemy już, że powodem  niemal doszczętnego zniszczenia, w czasie ostatniej wojny, naszego Starego Miasta nie były względy militarne. Z dzisiejszej perspektywy jest to niezrozumiałe. Późniejsze mozolne przywracanie życia w tej części Stargardu, odbyło się bez nawiązania do przedwojennej zabudowy (poza najważniejszymi zabytkami, choć układ z grubsza zostawiono). Nie było takiej woli politycznej i oryginalnego budulca, który wywieziono z miasta (najczęściej do Warszawy). Trzeba też przypomnieć, że miasto  zostało ogołocone również z mnóstwa wartościowych rzeczy ruchomych, które ocalały z pożogi wojennej.

Wiele cennych zbiorów bibliotecznych, przedmiotów i obiektów zabytkowych w obawie przed zniszczeniem zostało w czasie wojny przewiezionych do zamku w Pęzinie i do dworów w Sokolińcu, i w Wieleniu Pomorskim. Dotyczyło to między innymi wyposażenia i zbiorów: stargardzkich kościołów, ratusza, stargardzkiego Muzeum Regionalnego (Heimatmuseum) i osób prywatnych.

 

 

 

 

 

 

 

Poliptyk świętojański - wykonany ok.1450-1460 r.. Wymiary po rozłożeniu: 228 cm x 260 cm. Wnętrze ołtarza wypełnione jest pracami snycerskimi. W jego centrum znajdowały się, powiększone w stosunku do innych, rzeźby Jezusa i Maryi, pozostałe przedstawiały 32 świętych (zachowanych jest tylko 17) i cztery sceny dotyczące patrona kościoła - Jana Chrzciciela (zachowane 2).  Na wewnętrznej części drugiej i zewnętrznej znajdują się dwadzieścia cztery malowane sceny z życia Jezusa i Maryi oraz samej Pasji Chrystusa. Zewnętrzna część drugiej pary skrzydeł przedstawia Chrzest Jezusa. Poliptyk stargardzki jest jednym z najcenniejszych zabytków sztuki gotyckiej w naszej części Pomorza. Po wojnie część rzeźb znalazła się w kościele w Tychowie. Interesujący jest przełomowy charakter malarstwa, które prezentowało już nowożytny sposób interpretacji scen biblijnych.

 

 

 

 

      Wnętrze kościoła św.Jana z poliptykiem

 

Z kościoła św. Jana wywieziono między innymi:  wspomniany poliptyk świętojański, ambonę (z 1693 r. uważaną za najwybitniejsze dzieło pomorskiego rzemiosła artystycznego z XVII wieku), Grupę Ukrzyżowania (z początków XVI wieku), portret Marcina Lutra, policzki ze stalli.

Z kościoła Mariackiego: szafę gotycką z XV w., krucyfiks drewniany z XIV-XV w., portrety, skrzynie ze średniowiecznymi rękopisami i nowożytnymi księgami.

Z Muzeum Regionalnego przewieziono do Wielenia zbiory archeologiczne oraz rzemiosło artystyczne.

Niektóre z zabytków przemieszczono stamtąd w głąb Niemiec. Część z nich zastał tam koniec wojny. Nie wiemy co z tych miejsc i z samego Stargardu jego zdobywcy wywieźli na wschód. Przez dłuższy czas różne obiekty i składnice penetrowała specjalna Brygada Trofeów.

Wiele lat po wojnie nadal nie wiemy o wszystkich stargardianach, które w wyniku wojny uległy rozproszeniu.  

Imponujące zbiory stargardzkich bibliotek

Pierwsza wzmianka o bibliotece kościoła Mariackiego pochodzi z 1381 r. Początkowo znajdowały się w niej rękopisy, później również druki.  Spisany w 1740 roku katalog  wymieniał, że na początku XVI wieku znajdowały się w niej 83 inkunabuły (określenie pierwszych druków - do 1500 roku). O bogactwie zasobu świadczy fakt, że w tym samym czasie biblioteka uniwersytecka w Greifswaldzie posiadała ok. 100, a biblioteka katedralna w Kamieniu 37 egzemplarzy inkunabułów. Powstałe w 1633 Collegium Groeningianum (po połączeniu w 1812 roku ze szkołami Ratuszową i Realną  - Gimnazjum) posiadało również swój księgozbiór, który został na początku XIX wieku wzbogacony o zasoby biblioteki Mariackiej (pod koniec XIX wieku jego część wróciła do świątyni). Biblioteka  Gimnazjum im. Petera Groeninga  w 1919 r. posiadała w swoich zasobach między innymi: 51  rękopisów średniowiecznych, 91 inkunabułów i 154 inne wczesne druki.

Krótko o powojennym rozproszeniu

Już w czasie wojny część księgozbiorów została wywieziona do zamku w Pęzinie.

Pewna partia w lecie 1945 r. została przewieziona do Szczecina i trafiła do magazynów dzisiejszego Muzeum Narodowego (wcześniej Muzeum Pomorza Zachodniego) i Książnicy Pomorskiej (wcześniej Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Szczecinie ).

Fragmenty rękopisów pochodzących ze Stargardu: Biblii (Wulgaty), mszału z XIV wieku, mszału z XV w., (wszystkie obecnie w KP w Szczecinie) i list odpustowy z kaplicy św. Jakuba (w Muzeum Narodowym w Szczecinie)

Obecnie w zasobach Książnicy znajdują rękopisy o proweniencji stargardzkiej: spisana na pergaminie Biblia Wulgata XIII/XIV w. i dwa mszały. Tam też znajduje się 9 z 91 (w 93 egzemplarzach) inkunabułów znajdujących się przed wojną w Stargardzie, w tym "Sophologium"  Jacobusa Magni (wydane w 1470 roku w Strasburgu) będące najstarszą książką w Książnicy. Pozostałe inkunabuły stargardzkie posiadają obecnie: Biblioteka Narodowa w Warszawie  (69 sztuk), Biblioteka PAN  w Kórniku (2), Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego (2), Biblioteka Uniwersytetu w Filadelfii (3). 8 egzemplarzy uznaje się za zaginione.

Powojenne losy stargardzkich księgozbiorów nie są w całości rozpoznane. Do dziś bunt i złość budzi rozproszenie "lekką ręką" księgozbioru Groeningianum. Strata dla miasta jest tym boleśniejsza, że ten zasób rósł przez wieki, będąc efektem ofiarności i zapobiegliwości wielu pokoleń stargardzian.

Jesienią 1945 roku ok. 45 tysięcy książek trafiło do biblioteki tworzonego Uniwersytetu MK w Toruniu. W kolejnych latach część zbiorów przekazano też do Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. Przez pierwsze lata powojenne trwała również i niekontrolowana penetracja stargardzkich zbiorów bibliotecznych. Miał też miejsce zwykły szaber.

 

Rewindykacje obiektów ruchomych pochodzących ze Stargardu są już bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. W wielu wypadkach cieszyć mogłaby sama wiedza, że gdzieś się znajdują i świadczą o bogactwie stargardzkiego dziedzictwa. Mimo upływu wielu lat, od powstania Muzeum w Szczecinie, do dziś nie wiemy ciągle o wszystkich stargardianach, jakie znajdują się w jego magazynach.

Wyposażenie, rzeźbę czy obraz, jeżeli to możliwe, powinno się łączyć z budowlą, dla której zostały ufundowane. Nie możemy rozpatrywać sprawy w kategoriach, które miejsce jest godniejsze, bo zbłądzilibyśmy na manowce. Niewątpliwie należy jedynie brać pod uwagę czy miejsce, w którym ma znajdować się zabytkowy eksponat, jest dla niego bezpieczne i czy gospodarz zapewnia mu właściwą merytoryczną opiekę. Sądzę, że w Stargardzie są takie warunki.

Dawne księgi są zasadniczo w dobrych miejscach. Szczególnie Biblioteka Narodowa, doświadczona zaplanowanym i barbarzyńskim spaleniem przez Niemców w październiku 1944 roku 90% jej zbiorów specjalnych, jest godnym dla nich miejscem.

Taki obiekty jak poliptyk świętojański nie będzie już pełnić funkcji dla jakich został wykonany (braki figur i przyzwyczajenie aktualnego wystroju przez obecnych wiernych). Dobrze że można go podziwiać w Muzeum. Jest tam jednym z najważniejszych eksponatów. Na wystawie Misterium Światła w MN w Szczecinie są też i inne stargardiana.

Trzeba w tym momencie zwrócić uwagę na szczególną sytuację z jaką mamy do czynienia w związku z "epokową" restauracją naszej kolegiaty. Pierwotne przebogate średniowieczne wyposażenie kościoła Mariackiego strawił potężny pożar z 1635 roku. Nowe miało już formę barokową, które jednak podczas renowacji kościoła na początku XIX wieku zastąpiono neogotyckim. Podczas  kolejnej, zakończonej w 1911 roku barokowy ołtarz i ambona powróciły. Zdobią świątynię do dziś. Następstwem ostatniej wojny i czasów bezpośrednio po niej było dalsze dotkliwe zubożenie wystroju i wyposażenia kościoła. Za kilkanaście miesięcy ta sztandarowa budowla sakralna naszego regionu zalśni całym swym blaskiem. I to będzie ten moment, kiedy powinny się w niej znaleźć te elementy wyposażenia czy wystroju, które dziś są gdzie indziej. Realizowane obecnie olbrzymie i kosztowne przedsięwzięcie remontowe jest ważnym powodem dla przeprowadzenia dokładnej kwerendy w muzeach oraz zasobach kościelnych. Jest to też niecodzienna okazja do starań, by to co może wróciło do kolegiaty. Waga sprawy i znaczenie chwili powinno sprawić, że władze kościelne powinny również mocno się w to zaangażować. Fakt że w rewitalizację zostały zaangażowane też niemałe pieniądze samorządowe, daje społeczności miejskiej prawo do włączenia się w tę sprawę. Dotknięta tylu kataklizmami kolegiata, najpiękniejszy ceglany kościół w Polsce, czeka na to.

Krzyż procesyjny                                                                                                    Eptafium Adama v. Wejher

 

 

Zacznijmy chociażby od pozyskania dla niej gotyckiego krzyża procesyjnego z brązu, dzieła prawdopodobnie Johanna Apengetera z Lubeki z roku 1330. W 1948 roku został on zabezpieczony przez Towarzystwo Chrystusowe w Poznaniu i tam się też znajduje. Stało się tak, ponieważ obiekt nie pełnił wtedy funkcji sakralnych. Od wielu lat ta przyczyna już ustała. W katedrze szczecińskiej przez lata wisiało, pochodzące z naszej fary, epitafium Weyherów. Był to depozyt Muzeum  Narodowego w Szczecinie. Dziś już tam go nie ma, nie wiemy co się z nim obecnie dzieje. Myślę, że właściwym miejscem dla epitafium byłaby ściana naszej kolegiaty. Marzy się też, by po restauracji, w kościele Mariackim, który jest przede wszystkim obiektem sakralnym, ale nie tylko, znalazło się i miejsce, gdzie profesjonalnie, zgodnie z rangą obiektu przedstawiona byłaby jego historia, z przedstawieniem bogactwa jego wcześniejszych zasobów, a nawet jeżeli to możliwe, z ekspozycją  artefaktów z nim związanych. Tu - w kwestii wystawienniczej - warto skorzystać m. in. z wzorów kościoła Mariackiego w Chojnie, czy Konkatedry w Kołobrzegu. Przy okazji warto podkreślić, że większa dewastacja i dłuższe, niż naszej kolegiaty, trwanie w ruinie tego drugiego obiektu nie przeszkodziło w powrocie wielu elementów bezcennego, średniowiecznego wyposażenia (wśród innych: czternastowieczny świecznik i tak zwane korony Holków i Schliffenów).

Przemieszczenia obiektów zależą przede wszystkim od dobrej woli obecnych dysponentów. Z przedmiotami, których właścicielem jest Kościół nie powinno być problemu. Nie zmienia się przecież ich posiadacz, a tylko miejsce gdzie się znajdują. Dla Muzeum Narodowego w Szczecinie też nie, ponieważ przekazany (nawet w depozyt) obiekt nadal znajdowałby się na Pomorzu i to w miejscu najgodniejszym, bo w budowli klasyfikowanej w ekstraklasie polskich zabytków. Lepiej wyeksponowany niż w magazynie lub nawet w  najlepszym miejscu muzeum, a przede wszystkim  byłby u siebie. Odrestaurowana kolegiata będzie jeszcze w większym stopniu chlubą Kościoła i Pomorza. Oczekujemy więc właściwych gestów od aktualnych posiadaczy jej spuścizny. Zróbmy to wszyscy dla kolegiaty, bo jak żaden inny obiekt - na to zasługuje.

A dziś warto wybrać się na wystawę do Muzeum Narodowego w Szczecinie i pobyć trochę ze stargardzkim poliptykiem świętojańskim. Pewnie oprócz wrażeń estetycznych doznamy i innych. Może poruszy się nasza wyobraźnia i nabierzemy energii oraz motywacji do działania.

 

 

M.J.          

Ilustracje:

  • Strony rękopisów za publikacją "Dawny Stargard Miasto i jego mieszkańcy" -wyd. Muzeum w Stargardzie, Stargard 2000

  • współczesne zdjęcia poliptyku świętojańskiego- MJ

  • pozostałe ilustracje -domeny publiczne